Już dawno nie był u mnie czegoś wierszowanego. Moja twórczość poetycka wciąż ewaluuje. Pojawiają się różne formy i treści. A że dzisiejsza pogoda nie zachęca do wyjścia z domu, gdyż wszędobylskie mgławe coś okupuje mój świat za oknem, to na niebieską łąkę wypuściłam białe łabędzie. Mam nadzieję, że ogrzeję jakieś zmrożone serce. Miłej lektury.
Białe łabędzie
D.E.O.
Odchyliłam głowę
byś w bieli mej szyi
mógł odnaleźć gejzer
tęsknotą tętniący
w pajęczynę włosów
oplotłam poduszki
zwabiając twe oczy
w sieci mej tęczówki
i ssałam twoją nagość…
moją wieszczbą być miała
tam gdzie płodu chciwość
rodziła zamiar natchnienia
poczęcia
kradnąc rozsądku eliksir
lekkomyślność serca
doznałam nagłej
acz miłej pieszczoty
wiecznością wszak być miałam
nieskończonością – dotyk
penetracją języka
jednością westchnienia
wibrowały me biodra
a pod nami Ziemia
zapachem twej skóry
błogosławiąc przyszłość
płonęło w mym wnętrzu
rozkoszy ognisko
spłynąłeś potokiem
po zboczach mych myśli
zdziwiony wodospadu
rwącego zamiarem
sączącą się żądzą
pośród pragnień zgliszczy
poiłeś się moich piersi
wiśniowym nektarem
a niebo zawieszało
na słońca promieniach
klucze białych łabędzi
do wrót przeznaczenia
Fajna kocówka a Junaki oczywiście pamiętam doskonale.Była wersja z koszem i taka budka z tyłu. Czyli trójkołowiec.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia serdeczne i wstrzymuje się z blogowaniem. Z powodów zdrowotnych.
Wiersz jest ładny i właściwie erotyczny. Popieram. A łabędzie to najfajniej się obserwuje w Gdyni. Kocham tamte miejsca! Odpowiedziałem Ci nie od razu bo mam kłopoty zdrowotne i się na trochę wycofam z szaleństwa na blogach
Pozdrawiam serdecznie
Vojtek