W poszukiwaniu inspiracji...
Tym razem rowerem
Lato w pełni. A ja już kolejny miesiąc kwitnę przed komputerem i piszę. Chwile, które udaje mi się uszczknąć z dziennego harmonogramu są wielkości ziarenka maku. Moja Plantacja zarasta chwastem a moje pisanie przybrało postać ślimaka. I to takiego bez śluzu. (Bardziej obrazowo już się nie da.)
Poprawiam, wykreślam, dopisuję, przepisuję i tak w kółko. Kolejne kartki lądują w koszu na śmieci, a pliki w wirtualnym koszu na pulpicie.
Nie wytrzymałam i któregoś upalnego dnia, dnia w którym palce przyklejały mi się do klawiatury a wyobraźnia topiła się jak czekolada " Milka" w ustach, rzuciłam wszystko i....
Cel : Stare Kolnie i okolice... organizator wyprawy - kolega Zygmunt
Notoryczny brak czasu i za każdym razem inaczej usprawiedliwiana niemoc twórcza spychała moje marzenie na bliżej nieokreślone miejsce w hierarchii życiowych zamierzeń.
Jak nie teraz to, kiedy - pomyślałam. Nigdy nie będzie tego odpowiedniego czasu.
I tym sposobem jestem sobie na rowerowej wycieczce i rozglądam się za tą weną ladacznicą - niewierną.
Nie wiedziałam, że jest tak blisko. Wystarczyło wsiąść na rower i przejechać się po okolicy.
Kto by pomyślał, że niespełna dwadzieścia kilometrów dzieliło mnie od tak ciekawego miejsca?
O którym de facto nigdy wcześniej nie słyszałam.
Ta dziura w ziemi to wykopaliska, a czego?
Tu cytuję Wikipedię, tylko dlatego, by niczego nie pokręcić. Tak zafascynowałam się tym tematem, że jestem w trakcie badań osobistych.
"W sąsiedztwie wsi, za rzeczką Stobrawą (w widłach Stobrawy i jej lewego dopływu Budkowiczanki) znajdują się ruiny – ślady przyziemia starego zamczyska Kolno. Zachowana wyraźne dolne partie donżonu. Była to strażnica – komora celna na rzece strzegąca granicy księstwa brzeskiego. Po 1317 roku książę brzeski Bolesław III przenosi komorę do Brzegu a samo zamczysko odsprzedaje w ręce prywatne. Nabywają je Biessowie, którzy później budują wygodniejszy zamek w Katowicach (Karłowicach). Po wojnach husyckich warownia Kolno podupada i pozostaje w ruinie do dzisiaj."
Na tym kopcu ziemi stoi osoba, która z taką fascynacją opowiadała nam o tym miejscu, że jeszcze teraz, pisząc te wspomnienia przechodzą mnie dreszcze.
Nie tylko ja byłam pod wrażeniem opowieści o tym, jak to znaleziono w tym miejscu ponad 2000 artefaktów, przeważnie średniowiecznego uzbrojenia z okresów walk o strażnicę...
Opowieściom nie było końca.
Nie przeszkadzał nawet trzydziestostopniowy żar lejący się z nieba.
Zrobiłam sobie małe wykopaliska internetowe i znalazłam min:
Zamek Kolno w Starych Kolniach
Obecnie w niewielkiej kępie drzew, na prawym brzegu rzeki Strobawy, zobaczyć możemy jedynie nikłe relikty dawnego zamku Kolno. Zachowały się niewielkie fragmenty kamiennych murów i ziemne wały. (http://www.zamkiobronne.pl/zamki-polsce/2086/300.html)
Czyż to nie fascynująca letnia przygoda?
A do końca dnia zostało jeszcze sporo czasu, który spędziłam równie owocnie. Co rusz moja wena pojawiała się w najmniej niespodziewanych miejscach. A to przycupnęła na przydrożnym kamieniu, a to zaplątana w skrzydła motyla mocowała się z wiatrem.....
A to wskoczyła do czyjegoś plecaka by napić się wody lub innego orzeźwiającego napitku...
Przygrywała świerszczom na brzegu Stobrawy, razem ze słońcem malowała piegi na moim nosie...
A jeśli się ma takich przyjaciół jak ja, wenę można znaleźć w sercu każdego z nich...
Zazdroszczę wyprawy. Ja w tym roku na urlopie też na rowerku, ale tylko wokół jeziora:)
OdpowiedzUsuńA ja zazdroszczę jeziora. U mnie tylko bajorko pod tytułem " Balaton". Za to Bory Stobrawskie - przepiękne. I miejsca nieodkryte - ciekawe, zaskakujące. Sami nie wiemy jakie skarby mamy za progiem. Wystarczy dosiąść jednośladowego rumaka i ... no właśnie, wszystko zależy od nas. Pozdrawiam i życzę wielu rowerowych wypraw. Do zobaczenia, może na rowerowym szlaku :))
UsuńRowerowe wycieczki są znakomite. Jeszcze do niedawna też na nie często się decydowałam. Po ostatnim wypadku jednak mogę tylko o takich wycieczkach pomarzyć, ale za rok ponownie wracam na rowerową trasę.
OdpowiedzUsuń