Sierpień
Wiem, rozbiłam lustro. Wreszcie zrobiło się chłodniej. Upały
poprzednich nocy nie dawały mi spać. Wczoraj upór moich oczu penetrował niebo. Płynąłeś "obłocznym" zauroczeniem w nieznanym mi kierunku. Nie nazwałam jeszcze tego
uczucia, nie zdefiniowałam uzależnienia, jakie mną włada. Jeszcze nie potrafię
odnaleźć siebie w sobie. To już cztery miesiące. Przyglądając się swoim łydkom zapragnęłam
owocu tej sytuacji. Rano napoiłam stopy rosą i dobrze mi było. Bólowi żołądka i
zdechłym motylkom kazałam iść do diabła. Właśnie zaczął padać deszcz. Na
roścież otwierając drzwi wyszłam do ogrodu. Liście jabłoni dzieląc się ze mną
swym wodopojem szemrały coś o przemijaniu. Kto jeszcze potrafi ugasić pragnienie
nadzieją? Rana na drzewie przypomniała mi o wiosennym cięciu. Krople deszczu
rozwieszone na pajęczynie mieniły się okruchami rozbitego lustra. Dzisiejszej
nocy znów zasnę otulona bielą sufitu. Miejsce obok wplecie się między moje
palce, a westchnienie zanuci poduszce kołysankę. Cztery miesiące samotności czy
to już…?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję, za każde słowne ziarenko, które tu zostawiasz.