wtorek, 5 sierpnia 2014

Sierpień



Wiem, rozbiłam lustro. Wreszcie zrobiło się chłodniej. Upały poprzednich nocy nie dawały mi spać. Wczoraj upór moich oczu penetrował niebo. Płynąłeś "obłocznym" zauroczeniem w nieznanym mi kierunku. Nie nazwałam jeszcze tego uczucia, nie zdefiniowałam uzależnienia, jakie mną włada. Jeszcze nie potrafię odnaleźć siebie w sobie. To już cztery miesiące. Przyglądając się swoim łydkom zapragnęłam owocu tej sytuacji. Rano napoiłam stopy rosą i dobrze mi było. Bólowi żołądka i zdechłym motylkom kazałam iść do diabła. Właśnie zaczął padać deszcz. Na roścież otwierając drzwi wyszłam do ogrodu. Liście jabłoni dzieląc się ze mną swym wodopojem szemrały coś o przemijaniu. Kto jeszcze potrafi ugasić pragnienie nadzieją? Rana na drzewie przypomniała mi o wiosennym cięciu. Krople deszczu rozwieszone na pajęczynie mieniły się okruchami rozbitego lustra. Dzisiejszej nocy znów zasnę otulona bielą sufitu. Miejsce obok wplecie się między moje palce, a westchnienie zanuci poduszce kołysankę. Cztery miesiące samotności czy to już…?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję, za każde słowne ziarenko, które tu zostawiasz.