Odwiedziny
01.05.2017r.
Odwiedziłam
dziś swoje oczy. Nie ucieszyły
się na
mój widok. Straciły gdzieś figlarność i błękit nadziei.
Patrzyły smutno przed siebie swym pustym wnętrzem. Nikt tam już
nie mieszka, a z każdego kącika wyziera tęsknota i niemoc. Łzom
bliżej do oceanu śmierci, niż do zachwytu i wzruszeń.
Nie
wypadało mi tam
zostać
dłużej. Wyszłam nie oglądając się za siebie.
Z
nadzieją odwiedziłam więc swoje nozdrza. Lecz czegoż mogłam się
spodziewać. Nie opływały w dostatek woni. Zwietrzałe zapachy
zmieniających się pór roku snuły się po korytarzach pragnień.
Zza zakamarków zaś, falując włoski wyłapywały z powietrza
ostatnie drobinki wspomnień.
Nie
byłam tam miłym gościem. Wyszłam, pozostawiając za sobą ciężki
oddech nocy.
Rzeczywistość
nie oszczędziła mi bólu. Zapragnęłam więc odwiedzić swoje
usta. Pamiętałam wszak
jak
smakowała
namiętność na twoim ciele i pulsujące pożądliwością karminowe
zniecierpliwienie… Lecz i tu spotkało mnie rozczarowanie. Smaki
odeszły, zabierając z sobą rozkosz podniebienia. Słodycz
zmieszana z goryczą spowszedniała, a język oszukiwany i mamiony,
od dawna przestał wierzyć w cudowną moc pragnień i potajemnie
szukał rozkoszy w słowie.
Tym
razem odeszłam
bez słowa, zamykając złotą kłódką kufer minionego czasu. Jutro
odwiedzę swoje serce. Ono zawsze z radością wita zbłąkanego
wędrowca.
/D.E.O./
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję, za każde słowne ziarenko, które tu zostawiasz.